Znalazłam

Czuję pod stopami zimną żelazną powierzchnię klatki.
Zewsząd otaczają mnie metalowe pręty.
Zamknięta,
Uwięziona z dala od ludzi.
Znalazłam wreszcie siebie.
Porzuconą w bezkresie rozpaczy.
Nie znajdę żadnego kwiatu który nie zwiędnie w moich rękach.
Patrzę na twoją twarz
Ukrytą pod obłudną maską kłamstwa.
Kiedyś na nią już patrzyłam.
Ale nie widziałam
Nie mogłam zobaczyć jak bardzo jesteś fałszywy.
Teraz to wiem
Umieram spokojna,
Że dobrze zrobiłam nigdy do końca ci nie ufając.