Nie pukaj do mych drzwi, nie szukaj mnie miłości

Nie szukaj moich drzwi miłości by znów pocieszyć.
Nie pukaj do serca bram po by za niedługo porzucić.
Może tym razem wystarczy mi przyjaźń.
Bez obaw o przetrwanie i rozczarowań.

Pogodzę się z samotnością i z tym co los mi ześle.
Oswoję się z przeznaczeniem moim takim jakie będzie.
Trzeba prawdzie spojrzeć otwarcie prosto w oczy.
Nie wszystko musi być tak, jak zawsze się pragnie.

Ważne ,aby nauczyć się wreszcie cieszyć z małych rzeczy.
Z nich składa się łut szczęścia co tak jego trudno dostrzec.
Błądząc po nocach we śnie pośród spełnionych tam marzeń.
Całymi dniami snując się jak duch osnuta w biały szal tęsknoty.

Nie chcę wysłuchiwać już słów wyssanych przez kogoś z palca.
Złudnych obietnic i wspólnym planów zapisywanych na tafli wodzie.
Dopóki nie zobaczę na własne oczy ,nie poczuję i nie dotknę.
By się przekonać przypadkiem czy to nie kolejna losu kpina ze mnie.