Wschody nadzieje i przemijania

Ziejąc ogniem w sens istnienia
pędzą wściekle zastępy słońc
zostawiając za sobą puste lochy
w których gasną samotne pragnienia
wszystkie spóźnione, spełnione i niespełnione sny

jeszcze raz kolejny oddech przypomina o sile
i tym, że śmiertelność wpisana jest w jego dno
że wszystkie spełnione bądź ulotne chwile
skryje dom pamięci zwijając niczym zwój,
wraz wszystkie nadzieje i niespełnione jutra

tylko przeznaczenie cierpliwie wciąż czeka
a świadomość zwodząc nieporadnie błądzi
zatraconym szczęściem żywią się demony
plując swym szyderstwem na każdą z twych klęsk

serce z nadzieją patrząc na rozumu ścieżki
każdej nocy śni o triumfalnym świcie
że szatana raz ten chwyci niecne macki
i z hadesem spłonie on, i jego obfite żniwo

jak ślepy miecz, tak szaleństwo uparcie wciąż kłamie
spójrz tylko!,

jak płacząc podziwia człowiek swój dumny los
skrywając w pamięci wciąż ostatnie znamię
wypuszcza w przyszłości swą obłędną dłoń

lecz cień nie oszuka i kroczy wciąż wiernie
z nadziei odkupienia kpi sobie i drwi
i niczym hiena co czai się wszędzie
spada niczym piorun w gniazdo twoich sił

***

Tylko dzieckiem będąc kpisz z cierpienia
zanim w łez sidłach złamany zostaniesz
i tak jak pies, co w panu szaleństwa nie widzi
idziesz bezustannie wierząc w drogi sens
ścierając się się w proch,
siejąc pył i wiatr

…patrząc w kolejne słońce które wschodzi